To nie zajmie Ci więcej niż 2 minuty!

Ten patent sprzedała mi koleżanka, prowadząca z powodzeniem kilka intratnych przedsięwzięć biznesowych. Zarabianie pieniędzy przychodzi jej łatwiej niż większości znanych mi śmiertelników, a czasu wolnego zdaje się mieć zawsze pod dostatkiem. Jak to możliwe? Ano, też mnie to zastanowiło. Przecież, jak mawia klasyk, ciężko jest żyć lekko.

Czego więc się dowiedziałam? Ha, nie była to szokująca informacja. Po prostu otrzymałam zalecenie, aby pozwolić rzeczom się dziać. Aby nie ciągnąć za sobą niezakończonych spraw, choćby najdrobniejszych. Każde zadanie ze statusem „zaległe” to pochłaniacz uwagi, nawet jeśli akurat nie robimy nic w kierunku zmiany statusu na „zakończone”.

A w praktyce? Jeśli coś nie zajmie więcej niż 2 minuty, należy to zrobić NATYCHMIAST. Inwestycja czasowa żadna, a efekty wymierne. Zapytacie: co da się zrobić w 2 minuty? Oj, da się. Wiem, bo praktykuję. Przyszyłam guzik, wyszczotkowałam zęby psu, umyłam talerz i kubek, zrobiłam notatkę, wysłałam maila, odłożyłam książkę na miejsce. Jako nieuleczalna bałaganiara nieco rzadziej już się zastanawiam: jak to jest, że ciągle mam coś do zrobienia? I rzadziej sama sobie odpowiadam: śpisz w nocy, to ci się zbiera.

Monika Dakini